Z wizytą u siebie

Od czasu do czasu hostuję u siebie różne osoby. Niedawno dodatkowo odwiedziło nas w Poznaniu kilku znajomych, a więc jednego weekendu mieliśmy fajną ekipę.

Spędziliśmy niesamowite popołudnie, wieczór i dużą część nocy razem. Przez cały ten czas czułem się jak na wakacjach, mimo że byłem cały czas w swoim mieście. Czułem się jakbym odwiedzał zupełnie nowe miejsce i zacząłem dostrzegać jak tu pięknie.

I zdałem sobie sprawę, że tyle razy fantazjowałem na temat innych miejsc. Myślałem, że koniecznie trzeba wyjeżdżać, żeby się dobrze poczuć. Nie trzeba. Wystarczy wpaść z odwiedzinami do samego siebie i tym świeżym spojrzeniem eksplorować swoje miejsce, jakby się tam było po raz pierwszy.

Gdy tyle rzeczy przyjmujemy jako oczywiste, przestajemy być zadziwieni tym, co nas otacza.

Przyjmowanie gości to dla mnie cudowna lekcja tego jak być gościem w codziennym życiu.

Jako gość patrzę na swoje miasto, życie, sytuacje i … fascynuje mnie to.

Jakbyś przez jeden dzień spojrzał z zewnątrz na swoje miejsce, życie, osiągnięcia, sukcesy, pasje, to co podobałoby Ci się najbardziej?

Ten wpis został opublikowany w kategorii coaching. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz