Wspólny element treningu, wdzięczności i problemów

Jaki jest wspólny element: a) treningu (fizycznego albo jakiejś umiejętności praktycznej), b) uświadamiania sobie za co jesteśmy wdzięczni oraz  c) większości problemów, które przydarzają się niespodziewanie? Zaraz się dowiesz.

Na święta pojechałem do rodziców. Pakując się w pośpiechu w jakieś 30 sekund, jak zwykle zgarnąłem to co było pod ręką i w zasięgu wzroku. W domu okazało się, ze nie wziąłem ładowarki do telefonu. Kiedyś to nie był by problem, bo baterie telefonów trzymały znacznie dłużej. Ale dzisiaj iPhone to dużo więcej niż telefon i używam go dosyć aktywnie (szczególnie jako ruter bezprzewodowy do Internetu, plus aplikacje do biegania, odtwarzacz muzyki i audiobooków). Najpierw wkurzyłem się na siebie, pomyślałem że będę musiał wracać po ładowarkę (bo akurat nikt w domu nie ma takiej). Ale w ciągu trzech do pięciu minut… odpuściłem całkowicie całe ciśnienie. Wpadłem na pomysł, że wyłączam telefon na święta- będę go włączał tylko dwa razy dziennie na 5 minut, tak że wystarczy mi baterii do powrotu.

Niespodziewana trudność, komplikacja, sprawiła, że byłem bardziej obecny, bardziej obudzony, bardziej żywy.

Pamiętam jak dziesięć miesięcy temu przygotowywałem się do wystąpienia na konferencji TEDx. Moja mentorka od wystąpień trenując mnie, sprawiała wiele razy że czułem się niewygodnie. Wybijała mnie z dziwnej maski mędrca, którą chętnie zakładałem, innym razem sprowadzała mnie na ziemię mówiąc: “bądź bardziej konkretny!”, jeszcze innym razem wyrzucała całe akapity mówiąc, że nie wnoszą nic nowego. To był trening, który wybijał mnie ze schematów i pozwalał docierać bardziej do siebie.

Niewygodny trening sprawił, że byłem bardziej obecny, bardziej obudzony, bardziej żywy.

W Wigilię wstałem wcześnie rano i wykonałem dużą część moich rytuałów (medytacja, trening fizyczny, czytanie, pisanie, zimny prysznic) już przed 9 rano. Czułem olbrzymią wdzięczność za siłę jaką mi to dało, za wspierających ludzi których mam wokół, za święta które zaraz spędzę.

Dziękowanie sprawiło, że byłem bardziej obecny, bardziej obudzony, bardziej żywy. 

Treningi. Wdzięczności. Problemy. Wszystkie one Przebudzają! 😀

To nie tylko wspólny element. To genialny, gigantyczny, gruntujący element (Nie jestem pewien czy ostatnie zdanie ma sens, ale ćwiczę używanie triad i aliteracji. Nawet jeśli nie ma sensu, to na pewno fajnie brzmi. A już na pewno przebudza 🙂 prawda?).

Ten wpis został opublikowany w kategorii coaching. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz