Muszę przyznać, że zrobiłem spore postępy. To znaczy nadal nie jest zbyt dobrze, ale jest dużo lepiej. O co chodzi? O moje postrzeganie wolności i podejście do osiągania i realizacji zamierzeń. Jestem wolnym duchem, co ma swoje blaski i cienie. Jednym z cieni jest bunt przeciwko zbytniemu planowaniu. Kiedyś każdy plan traktowałem jako gwałt na mojej wolności i odebranie mi prawa decydowania z sekundy na sekundę co chcę robić. A to, możesz mi wierzyć, utrudnia życie i bardzo komplikuje pragnienie zbudowania czegokolwiek większego. Na czym polega mój postęp? Na głębokim zrozumieniu, że życie to kombinacja przygotowania i improwizacji. I nigdy nie będzie z pełni przygotowane, ani w pełni improwizowane. I dzisiaj chętniej planuję, ale nie byłbym sobą, gdybym nie planował z dużą dozą wolności. Znalazłem więc 4 sposoby, którymi się dzielę, na to żeby z ustalania celów nie uczynić sobie więzienia. 4 sposoby do zachowania wolności z planowaniu.
1. Test jednego słowa
W zeszłym roku ustaliłem sobie trzy słowa roku. Częściowo zadziałały! Ale nie w pełni, więc może było ich za dużo? W tym roku postanowiłem pójść o krok dalej i ustalić sobie jedno słowo roku (pewnie już się obawiasz co będzie za rok. Pół słowa? Jedna literka?)
Słowo roku 2016 to dla mnie… Odwaga (nie mylić z powagą).
Konkretne cele, które sobie stawiam są jak bojki unoszące się na wodzie w określonym miejscu, które zahaczam podczas podróży i to one sprawiają, że mam tzw. strukturę, czyli punkty na mapie, które chcę zdobyć. Tak jak cele są bojkami, tak “jedno słowo” jest całym jeziorem. Kto powiedział, że trzeba cokolwiek realizować linearnie- jedno po drugim. Można przecież robić to na zasadzie układania puzzli, poprzez swobodną improwizację- efekt ułożenia całego obrazu będzie ten sam, ale osiągnięty bardziej naturalnie, zgodnie z dynamiką życia.
Podejście jest tu bardzo proste: Zamiast szczegółowych celów, robię rzeczy, które wychodzą z tego jednego słowa. Odwaga ma więc prawo przybrać dowolną formę. Pytanie sprawdzające brzmi: Czy to co robię zdałoby test mojego jednego słowa?
Przykłady na TAK: Wygłaszam mowę, w której mówię o osobistej transformacji, przeżywając na scenie prawdziwe uczucia. Po raz pierwszy proponuję potencjalnemu klientowi wyższą stawkę za swoje usługi.
Przykłady na NIE: Nie podchodzę do dziewczyny, która mi się spodobała, bo uznałem siebie w głowie za gorszego od niej. Nie dzwonię z zapytaniem o barter, bo boję się wyśmiania i odmowy.
Test na Tak? Gratulacje!
Test na Nie? Wyciągnij lekcję!
2. Uczucie, które jest właściwym celem
Ostatecznym celem osiągnięcia jakiegokolwiek celu jest chęć czucia się w określony sposób. Chcę osiągnąć cel, bo oczekuję, że dzięki niemu będę się czuł dobrze. Jesteśmy dziwnymi istotami. Dlaczego mamy odkładać czucie się dobrze? Dlaczego uczucie, o które nam chodzi umieszczamy na końcu jakiegoś celu? Czy osiągnięcie go naprawdę daje nam pełen dostęp do uczucia, o które nam chodzi?
Osiągasz cel. Powiedzmy, że zarobiłeś założone 10 tysięcy. Budzisz się rano i logujesz się na konto w swoim banku i… pytasz siebie: “I to tyle? To już wszystko? Czy teraz mogę już się poczuć dobrze? Na jak długo?” I czasami te pytania mogą być bolesne, a sukces okazać się dowodem na to, że zapomniałeś o najważniejszym. Że wpadłeś w mechaniczne odhaczanie rzeczy z listy i konsekwentne brnięcie bez czucia i samoświadomości. A gdzie jest zabawa i radość życia, jeśli jesteś tylko zajęty odhaczaniem rzeczy z listy?
Pytania, które sobie zadaję:
Czy te cele są w pełnej zgodzie z tym kim naprawdę jestem?
Czy opuściłem teraźniejszość na rzecz fantazjowania o przyszłości?
Wracam więc do uczucia o jakie mi rzeczywiście chodzi. Jak wzmocnić w sobie to uczucie? Pamiętam jak stworzyłem swoją bucket list, którą dzisiaj nazywam “listą błyszczących oczu”. Zacząłem jej tworzenie nie od celów do osiągnięcia, ale od wszystkich rzeczy, których już udało mi się doświadczyć. A więc na początku to nie była “to do list”, ale “done list”. Zacząłem od docenienia i zauważenia wszystkiego, co pozwoliło mi mieć błysk w oku do tej pory. I dokładnie to samo można zrobić ze wszystkim. W jakimkolwiek obszarze (praca, relacje, pieniądze, potencjał osobisty) szukaj odpowiedzi na te pytania:
Co doceniasz? Co świetnie działa? Co uwielbiasz? Co kochasz? Co jest zajebiste? Co cię zachwyca? Co jest dobre? Za co jesteś wdzięczny?
W ten sposób dasz sobie dostęp do uczucia, które jest właściwym celem. A doświadczając tego uczucia wszystkie działania są płynniejsze, łatwiejsze i radośniejsze.
3. Kluczowe Wartości
W sylwestra rano wypisałem sobie około 30 bardzo konkretnych i mierzalnych celów na 2016. Pokazałem tą listę moim znajomym z mastermind’a i zauważyli jedną ciekawą rzecz. Wszystkie 30 wymienionych elementów można było łatwo pogrupować w 4 kluczowe wartości (creation, connection, expansion, fun). Mało tego, te cele wzajemnie się wspierają- realizacja jednego często sprawia, że drugi staje się dużo łatwiejszy. Dlatego wiem, że uda mi się zrealizować wszystkie z nich (gdzie twoja pokora, Michale?). Bo są dla mnie ważne. Bo żyję nimi. Bo robienie ich jest dla mnie oczywiste.
4. Wyzwanie Dnia
Nic mnie tak nie spina jak brak przestrzeni czasowej, kalendarz wypełniony co do 15 minut, myślenie czy się wyrobię, po czym spóźnianie się i rozproszenie uwagi. Dlatego w kalendarzu wpisuję plan dnia, ale na swój sposób. Oczywiście wpisuję spotkania i sesje indywidualne z klientami, i kandydatami na klientów. Nie muszę wpisywać moich stałych nawyków, typu poranne czytanie. Ale wpisuję zazwyczaj jedno hasło, które zakreślam w kółko. To moje Wyzwanie Dnia. Jedna rzecz, która jest tego dnia najważniejsza. Zazwyczaj jest trochę niewygodna, wymaga skupienia, kreatywności lub odwagi (np. zadzwonić do trzech potencjalnych klientów, przygotować plan warsztatu, stworzyć opis na stronę nowego projektu, itd). Jeden cel! I gdy go osiągam, mówię sobie: “Słabo, tylko jeden? :(” Żartuję 🙂 Gdy go osiągam, to… świętuję (muzyka, kawa i szaleństwo, którego nie chcesz widzieć).
A Ty jak celujesz?
m