Rytuały zamiast rutyny

“Odległość między koleiną, w jaką wprowadza nas rutyna, a grobem to tylko kilka stóp”. Jeśli życie to jedna wielka rutyna, to bliżej mu do nie-życia. Bo nic nowego się nie dzieje.

Nie unikniemy jednak powtarzania i robienia rzeczy nawykowo. Cały sekret to posiadanie nawyków, które rzeczywiście chcemy mieć. Rutyna może być dobra, jeśli w jej efekcie wzrastamy i zmierzamy w fajnym dla nas kierunku. Jeśli jednak słyszę słowo “rutyna” to wcale nie jest to poezja dla moich uszu, ani bodziec do rozkosznych skojarzeń. Pojawia się raczej związek z zastojem i z czymś zardzewiałym. A jako, że rdza średnio mnie interesuje, to postanowiłem znaleźć dla siebie coś lepszego- rytuały.

Możesz powiedzieć, że to tylko zmiana nazwy, ale dla mnie to zmiana energii i podejścia. Bo rytuał to coś indywidualnego, ważnego, wręcz uroczystego. Podobnie jak rutynowe rzeczy, robię moje rytuały każdego dnia, ale mają one zupełnie inną jakość.

Dodam, że cały czas eksperymentuję. Nie wierzę bezkrytycznie w nic, co czytam na te tematy, ale sprawdzam na sobie i wtedy wyciągam wnioski. Najważniejszy wniosek z ostatniego czasu to moje poczucie siły i spokoju, które przynosi mi robienie codziennie (każdego dnia, każdej z tych rzeczy) tych siedmiu aktywności:

1. Medytacja– 15-20 minut nieoceniającej obserwacji, siedząc z prostymi plecami

2. Pisanie– artykuły na bloga, książka

3. Czytanie– minimum 30 minut tego, co wiem że mi się przyda- bardzo często notuję kluczowe rzeczy za pomocą haseł i prostych grafik

4. Sport– bieganie albo trening interwałowy na wszystkie partie mięśni

5. Trening– szlifowanie jakiejś umiejętności- gry na instrumencie, rysowania, nauka języka, przemawianie

6. Ważny cel– jeden cel na dzień, przybliżający mnie do mojej wizji i misji- jeśli zrealizuję tylko ten jeden cel, to już uważam mój dzień za produktywny

7. Dziennik– na koniec dnia notka, w której przechodzę pamięcią swój dzień- patrzę co robiłem, na ile jest to spójne z tym, co deklaruję jako ważne dla mnie- piszę też co było świetnego i za co jestem wdzięczny, gdzie poczułem się źle i dlaczego- to codzienny self-coaching

Nawet jeśli wydaje się to dużo, to wcale tak nie jest, bo te aktywności naturalnie wpasowują się w rytm życia. A biorąc pod uwagę jak dużo korzyści potrafią przynieść z czasem, to jest to czysta inwestycja, ze stuprocentowym zwrotem.

Ten wpis został opublikowany w kategorii coaching. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz