Od dziecka jesteśmy uczeni przez społeczeństwo, kulturę i wszelkie normy, aby porównywać się z innymi. Wtedy albo wypadamy korzystnie, gdy ktoś jest względem nas „gorszy”, albo negatywnie, gdy ten drugi jest „lepszy”. W pierwszym przypadku czujemy iluzoryczną wyższość, a także chwilową ulgę (tylko chwilową, bo zaraz ktoś nas przegoni). W drugim przypadku zazwyczaj stajemy się zazdrośni, psujemy sobie samopoczucie.
Porównywanie się z innymi to najlepszy pokarm dla umysłu egotycznego- ego uwielbia walkę, porównania, wrogów, ofiary, setki etykietek i wszelkie podziały.
Rola tego, jak widzą nas inni dochodzi do niebotycznych rozmiarów i przejawia się na przykład w tym, że robimy rzeczy, których tak naprawdę nie chcemy. Decyduje za nas społeczeństwo. Mówi jakie trzeba mieć wymiary ciała, wykształcenie, co trzeba mieć albo kim się stać. I ludzie studiują dziedziny, których nienawidzą, wydają góry pieniędzy na to, żeby lepiej wyglądać. No bo jak wypadną w porównaniach?
Pragnienie życia z inspiracji serca, tworzenia i spełnienia jest tłumione, bo tak robi większość. Owczy pęd. Ale czy na pewno twoim powołaniem jest bycie owcą czy może w przebłyskach świadomości widzisz siebie jako pięknego dostojnego orła?
Nikt nie jest lepszy od Ciebie. Ma po prostu inne doświadczenie.
Urodziłeś się jako oryginał. Nie umrzyj jako kopia!
Jeśli koniecznie chcesz się porównywać to mam propozycję. Porównuj siebie dzisiejszego do siebie wczorajszego. Podziękuj sobie za to, że jesteś dziś najlepszym sobą. Dzisiaj jest lepsze niż wczoraj. To chyba jedyne zdrowe porównanie.
Pozdrawiam nieporównywalnie
Porównania, zamykanie się w statystykach i etykietowanie są częścią naszego świata, świata jako “zewnętrza”, dlatego tak ciężko z tym zerwać. Na każdym kroku powinno się udowadniać swoją wspaniałość i nie tylko sami (będąc pod wpływem otoczenia) zaczynamy wpadać w ten ego-nałóg, ale tego się od nas oczekuje tzn., że będziemy gotowi na te poprawki własnej osoby. Rozsądne wyjścia? Samoświadomość i afirmacja swojej osoby jako kogoś niepowtarzalnego. Smuci mnie, że i to ostatnie sprzedaje się jak produkt z marketu Szczęście, działu Lepsze życie, półki Zadowolenie…
Pozdrawiam 🙂