Nie piszę, bo doświadczam

– Tato, tato, gdzie znowu byłeś? Prawie nigdy Cię nie ma.

– Pisałem ważny artykuł na bloga.

– Ale o czym jest ten artykuł, że był ważniejszy ode mnie?

– O byciu dobrym rodzicem i budowaniu relacji z synem…

No właśnie. Niedawno rozmawiałem z moim znajomym- zawodowym aktorem, a obecnie trenerem pomagającym innym poznać siebie i uwolnić twórczą ekspresję.  Przez ponad miesiąc nie napisał artykułu na bloga. Był zajęty wychowywaniem swoich synów. Nie napisał nic, mimo że mógł. I wtedy zamiast spędzić czas ze swoimi dziećmi, byłby zajęty pisaniem artykułu… prawdopodobnie o tym, jak być dobrym rodzicem.

Mógłbym pisać o doświadczaniu życia, siedząc całymi dniami przed komputerem. Pisać o odwadze, nie wychodząc nigdy przed grupę ludzi. Pisać o wyzwaniach, nie organizując samemu żadnego przedsięwzięcia. Pisać o pasji, wykonując powtarzalną, odtwórczą pracę.

Mógłbym pisać, ale właściwie to… nie mógłbym. Dlaczego? Bo Spójność chcę traktować jako wartość nadrzędną.

Minęły mi dwa miesiące bez pisania i dopiero czyjaś uwaga uświadomiła mi, że nie ma nic nowego na blogu. Dlaczego? Jestem zajęty doświadczaniem.

Robiąc dużo, odnoszę pewne sukcesy i popełniam dużo błędów. To błędy, które są nieprzyjemne, a za które dopiero po jakimś czasie jestem wdzięczny. Są dwa rodzaje błędów, których chcę unikać:

1. Błędu nie robienia niczego z obawy przed niepowodzeniem

2. Błędu nie uczenia się na popełnianych błędach

Wszystkie inne błędy są mile widziane- oczywiście nie w momencie ich popełniania, ale w szerszej perspektywie.

Nie piszę, bo doświadczam. Gdy spojrzałem wstecz na poprzednie dwa miesiące, to, zdałem sobie sprawę, że byłem w 9 miastach i poznałem ponad 200 nowych osób z kilku krajów. Czy to wystarczająca wymówka?

Nie piszę, bo doświadczam. A gdy doświadczam i znajduję chwilę, to nie muszę się martwić o to, co napisać, bo wtedy posty właściwie piszą się same.

Jeśli mam do wyboru pisanie albo doświadczanie, to zawsze wybiorę to drugie, nie chcąc być jak rodzic, zajęty cały czas pisaniem o byciu dobrym rodzicem. Lepiej po prostu nim być.

Ten wpis został opublikowany w kategorii coaching. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz