Meta-metaforą tego bloga jest słuchanie Muzyki Życia, czyli gotowość do ciągłego uczenia się jak żyć szczęśliwie i świadomie. Nie daję Ci żadnych rad, bo to nie moja rola. Są to raczej informacje, które dla mnie okazały się istotne- a biorąc pod uwagę, że ludzie jako gatunek mają podobne doświadczenia- być może pewne informacje są ważne także dla Ciebie.
Jestem muzykiem z pasji, a nie z wykształcenia, przedkładając serce ponad warsztat i praktykując regularnie coś, czego definicji nie do końca potrafiłem znaleźć. Aż do pewnego momentu, kiedy natknąłem się na poniższy fragment tekstu, autorstwa Osho, dotarło do mnie, że:
Muzyka jest medytacją – medytacją skrystalizowaną w pewnym wymiarze. Medytacja jest muzyką – muzyką roztapiającą się w bezwymiarowości. Nie są to dwie różne rzeczy. Jeśli kochasz muzykę, kochasz ją tylko dlatego, ze przy niej odczuwasz roztaczającą się w jakiś sposób medytację. Pochłania cię ona, upajasz się nią. Coś nieznanego zaczyna zstępować i obejmować cię… Bóg zaczyna szeptać. Twoje serce bije innym rytmem,
zgodnym z melodią wszechświata. Nagle znajdujesz się w głębokim orgazmie z całością. Subtelny taniec wkracza do twego istnienia, a drzwi, które na zawsze były zamknięte, zaczynają się otwierać. Przenika cię nowy powiew – zdmuchnięty zostaje kurz stuleci. Czujesz się tak, jakbyś wziął kąpiel, duchową kąpiel; byłeś pod prysznicem – czysty, świeży, dziewiczy. Muzyka jest medytacją; medytacja jest muzyką, jest to dwoje drzwi, przez które można dojść do tego samego.
Zachęcam Cię do słuchania,
PozdrawiaM