„Podróż, a nie miejsce przeznaczenia jest tym, co przynosi nam szczęście.”
Powyższy cytat jest od jakiegoś czasu moim życiowym fundamentem, który skłonił mnie do zmiany postawy. Gdy go zrozumiałem dużo się w moim życiu zmieniło, mimo że na zewnątrz wszystko jest po staremu.
Całe życie się rozwijamy, mamy marzenia i plany. One są motorem naszego życia, wiatrem, który ma wiać w nasze żagle. I to jest fantastyczna opcja. Życie potrafi jednak być przekorne i często okazuje się, że cel, do którego dążymy jest trudniejszy niż się początkowo wydawał. Wiesz, że osiągnięcie czegoś da Ci szczęście, ale zanim to zdobędziesz musi zawsze minąć trochę czasu. Właśnie ten czas to moja tytułowa podróż, droga do przebycia.
Osiągnięcia dają radość, ale z drugiej strony są niezwykle ulotne. Poza tym szybko przyzwyczajasz się do dobrego i wczorajsza ekscytacja jest dzisiaj standardem, a na jutro już nie wystarczy.
Sukces rozumiany jako stacja docelowa do mnie nie przemawia. Zanim tam dojedziesz sporo się namęczysz, a jak już dotrzesz to nie będziesz wiedział jak się cieszyć, bo nie zdążyłeś się szczęścia nauczyć.
Można wybrać szczęście jako sposób podróżowania i uczynić swoją wycieczkę zwaną życiem czymś absolutnie wyjątkowym. I nie chodzi tu o zakładanie maski jokera, uśmiechania się do wszystkich i wszędzie czy mówienia, że czujemy się świetnie, mimo że mamy gorszy dzień. Nie. Szczęście nie równa się ekscytacji. Jest czymś więcej, czymś ponad wszystko inne i wynika raczej z postawy i ze zrozumienia.
Takie jest przynajmniej moje zdanie i na zadane pytanie „dlaczego jesteś szczęśliwy?” odpowiadam, że to naturalny stan człowieka, a wszystko inne jest odstępstwem od tej normy.
Tak wygląda moja wersja świata. Liczy się podróż.
Pozdrawiam.