Za miesiąc będę prowadził warsztat na konferencji dla klubów mówców publicznych. Będę mówił o działaniu z głębi, czyli w oparciu o misję, wizję i wartości. Jeśli to one są paliwem naszych działań, to mimo że nadal możemy wykonywać proste czynności, to mają one inną jakość.
Trudność polega na tym, że jeśli nie są one ugruntowane, to łatwo o nich zapomnieć. Ale kolejna trudność polega na tym, że nawet jeśli pamiętamy, to niekoniecznie stosujemy. I nawet jeśli deklarujemy, to zdarza nam się tworzyć duży rozdźwięk między tymi deklaracjami, a działaniem. A najlepsza definicja spójności to właśnie zgodność deklarowanych wartości z tym co trafia do naszego dziennika (a więc z tym co faktycznie robimy).
To, że ktoś wrzuci pięknie brzmiący cytat w mediach społecznościowych wcale nie oznacza, że żyje według niego. Oznacza po prostu, że wrzucił cytat. (Podobnie jak czarny kot przechodzący przez ulicę, oznacza że… zwierzak gdzieś idzie). To że mówię o wolności jako mojej wartości, nie oznacza że jestem wolny.
Spójność to duża sztuka, niełatwa sztuka, sztuka nielicznych. Łatwo jest naciągnąć prawdę jak gumę, złożyć deklarację. I łatwo jest też zapomnieć się w tym, o co nam chodziło na samym początku.
Prawo względności mówi, że wszystko jest względne. Żeby działało, trzeba jednak dodać, że wszystko jest względne oprócz prawa względności 🙂 Weźmy kilka przykładów:
Zdrowe odżywianie. Ewidentnie panuje moda na zdrowe odżywianie i fitness. To wspaniale. Ale coraz częściej też zdarzają się przez to ataki na inne rodzaje diet, wrogość w stosunku do pewnych rodzajów żywności (“to wszystko wina pszenicy, mięsa, mleka“), obsesyjne liczenie kalorii, aż do nienawiści do osób, które zamiast śniadania piją kawę. Polecam wrócić do pierwszego słowa akapitu- zdrowe– i nim filtrować każde swoje działanie.
Wolność. Będę wolny jak będę zarabiał dwa razy więcej niż teraz, jak będę mógł pracować tylko dwa dni w tygodniu, jak będę podróżował. Wolny? Na pewno? A może raczej zniewolony przez wszystkie powyższe elementy, od których uzależniasz wolność?
Medytacja. Praktyka polegająca, mówiąc w dużym skrócie, na wyjściu poza myślenie, na odpuszczeniu kontroli. I tak- usilnie próbujesz myśleć o tym, żeby nie myśleć. I tak- usilnie napinasz się, żeby odpuścić. Ale odpuścić trzeba też chęć odpuszczenia, a nawet chęć odpuszczenia odpuszczenia 🙂
Umiar. Wspaniała rzecz. Tylko czy pamiętasz, żeby mieć umiar też w posiadaniu umiaru?
W pewnej uroczej miejscowości na ścianie jednego ze starszych budynków ktoś zrobił graffiti. Być może w wyrazie młodzieńczego buntu, wielkiej wiary w jakąś ideę, zabawy myślowej. Napis na ścianie brzmiał: Question everything! (Kwestionuj wszystko!) Setki ludzi przechodziło obok. Części nie podobało się, że ktoś pisze po ścianach. Inni bardziej świadomi podziwiali to polecenie, wiedząc że nawet Budda sugerował żeby kwestionować to co mówi. Zgadzali się i potakiwali. I wśród tych setek przechodzących osób znalazła się jedna wyjątkowo mądra, która poszła o krok dalej. Wzięła farbę i dopisała: Why? (Dlaczego?) Wiedziała, że kwestionowanie wszystkiego obejmuje też… ideę kwestionowania wszystkiego.
Bądź gotowy na to, że co nieco przeciwieństwa, paradoksu, a nawet hipokryzji będzie się wkradać do Twojego życia. Zauważ, przywitaj i wracaj na właściwy szlak 🙂