W rozmowach coachingowych i mentoringowych bardzo często zachęcam osoby z którymi pracuję do zauważania jakich słów dokładnie używają. Jakie słowa pojawiają się często w ich codziennym języku? Jakie pojawiają się nawet kilkadziesiąt razy na godzinę? Jaki wydźwięk mają te słowa po kątem uczuć jakie generują? Czy są agresywne, negatywne, neutralne, nudne, fascynujące? Czy są w ogóle nasze czy używamy ich, bo wchłonęliśmy ich używanie jak gąbka, z naszego otoczenia?
Jeśli jesteś gadułą, to będzie ci trudniej, ale i tak zachęcam do nagrania audio jednego klasycznego dnia w twoim wykonaniu. A później odsłuchania i analizy. Jako, że wiem że tego prawdopodobnie nie zrobisz, to zachęcam do czegoś dużo łatwiejszego w wykonaniu- do zatrzymywania się kilka razy dziennie od razu, gdy coś powiesz. Do takiego zatrzymania, przy którym zobaczysz jak mówisz, a przez to jak… tworzysz swoje życie.
Jesteśmy systemem naczyń połączonych i język jest jednym z tych naczyń. Słowa niosą ze sobą ładunek emocjonalny. Dlatego tak bardzo kocham inne języki europejskie, bo dają mi dostęp do szerszej gamy ludzkich emocji.
Dzisiaj miałem bardzo mało produktywny dzień, a że jest lipiec i zaplanowałem sobie przez cały miesiąc codziennie realizować małe wyzwania, to tym bardziej byłem na siebie zły, że straciłem sporo czasu. Było dzisiaj gorąco plus ostatnio dużo trenuję siłowo, więc przez to byłem dzisiaj bardziej zmęczony. I patrzę tak na to co zaplanowałem sobie zrobić i mówię: “Już mi się nie chcę”. I tu znalazłem dla siebie obszar do powyższego ćwiczenia.
“Już mi się nie chce”.
Moje “się” jest zmęczone, a przez to nie chce pracować. Ale ja chcę pracować. Chcę nagrać video, napisać artykuł i wysłać ofertę na maila. Ale mi “się” nie chce.
Może to śmieszne, ale ja naprawdę rozmawiam w ten sposób. Z ciekawością patrzę na to jak podświadomość układa moje słowa, żeby coś zakomunikować. I jeśli znajdę tego typu strukturę jako sposób rozumowania mojego umysłu, to będę w stanie coś z tym zrobić.
Czego potrzebuje “się”, żebym mógł pracować tak jak sobie zaplanowałem? Potrzebuje odpocząć. I to jest prawdziwa potrzeba, więc realizuję ją poprzez półgodzinną drzemkę. W ten sposób wystarczająco odbudowuję swój dzienny zapas siły woli, żeby spokojnie popracować wieczorem. I dzień jednak nie jest stracony 🙂
“Się” nie chciało- obserwacja tego sformułowania dała mi jasne rozwiązanie. I bardzo często sama obserwacja języka jakiego używasz, automatycznie zmieni coś w naturalny sposób.
Może przestaniesz używać słowa “trudny” w co trzecim zdaniu.
Może zamiast marnej wymówki: “nie mam czasu” po prostu dasz sobie prawo do tego, żeby z czegoś z czystym sumieniem zrezygnować, bo to nie jest dla ciebie ważne.
Może mówiąc w głowie: “nie lubię siebie” zastanowisz się czym jest to “siebie”.
A może stwierdzisz, że wypowiadanie pewnych słów po prostu sprawia ci dziką przyjemność i potrafisz się tym bawić.
Nieustannie mnie to fascynuje.
m