Zachowanie człowieka i środowisko w jakim żyje, to jedynie wierzchołek góry lodowej, jaką stanowi człowiek i jego życie.
Cała głębia jest niewidoczna, bo schowana pod taflą wody, ale jednocześnie przejawia się w każdym działaniu, dlatego że głębsze poziomy determinują wszystkie inne.
Być może spotkałeś kiedyś osobę, która wykonując proste czynności, robi to z taką pasją, zaangażowaniem i miłością, że nabiera to wymiaru niemalże magicznego? Ja spotkałem w swoim życiu wiele takich osób, wspaniałych muzyków, artystów, ale także ludzi wykonujących ‘zwykłe’ zawody, które nagle stawały się niezwykłe.
Przeczytałem ostatnio ciekawy wywiad z Kasią Ramotowską, która organizuje i prowadzi wyprawy po biebrzańskich rozlewiskach. Oto mały fragmencik:
… Czym zajmujesz się na co dzień? – Najprościej byłoby powiedzieć: prowadzę biuro turystyczne. Ale prawie nie przechodzi mi to przez gardło. Ja po prostu dzielę się miłością do przyrody, opakowując ją w taki sposób, żeby stała się przystępna dla każdego.
… A jeśli podczas wyprawy nie wytropisz wilka czy łosia? – Nie chodzi o to, by „zaliczać” zwierzęta- to byłoby zbyt płytkie. Ja uczę czytać przyrodę jak otwartą księgę, daję ludziom uniwersalna wiedzę, którą potem mogą przełożyć na każde inne miejsce w którym się znajdą.
Czym są poziome głębsze od zachowania i środowiska, czyli elementów, które widać gołym okiem? Nie wiem czy można dokładnie je określić, generalizując do wszystkich ludzi, ale ciekawy łańcuch kolejnych poziomów proponuje Robert Dilts:
Środowisko → Zachowanie → Umiejętności → Przekonania → Wartości → Tożsamość → Misja → Duchowość
Zmiana jednego poziomu wpływa na pozostałe, a im głębiej schodzimy, tym większe zmiany możemy zaobserwować w widocznej części naszej góry lodowej.
W przypadku Kasi posiadanie misji „dzielenia się miłością do natury” przejawia się w jej tożsamości jako przewodnika, w jej przekonaniach, że nie ma rzeczy niemożliwych, w jej umiejętnościach komunikacyjnych, a nade wszystko w tym, że robi to co kocha, w miejscu, które kocha.
Głębsze poziomy nas samych są obecne, ale często nieuświadomione. Wiem, że warto mieć w życiu jasność, a najlepszym sposobem, aby ją uzyskać jest zadawanie sobie odpowiednich pytań: W co wierzę? Kim jestem? Co jest dla mnie ważne? Po co żyję?
I zamiast wdawać się w niepotrzebne filozofie, może warto zaufać swoim uczuciom, które zawsze dadzą Ci prawdziwą odpowiedź na każde z tych pytań. A gdy fundament jest dobrze położony, to można zacząć budować wspaniałe dzieła sztuki.
Pozdrawiam głęboko 🙂
Myślisz, że trzeba zadawać te pytania? 😉
Na pewno nie trzeba, ale jak zawsze najlepiej sprawdzić na sobie.
I tak zadajemy sobie w głowach cały czas różnego rodzaju pytania. Jedne mogą poprawiać jakość naszego życia i pogłębiać jego doświadczanie, a inne blokować nas i trzymać w miejscu.
Myślę, że warto je zadawać w umiarze- tak żeby nie spędzić życia na gdybaniu, filozofii dla samej filozofii, czy udawania bycia “super głębokim” człowiekiem (który dzieląc świat na głębokie i powierzchowne sam jest paradoksalnie bardzo powierzchowny- to część mojego doświadczenia i pułapka w jaką wpadłem swego czasu).
Pozdrawiam!
no popatrz zgadzamy się ;D
Dzieki za ciekawy blog