Poprzedni tydzień spędziłem w towarzystwie mojej dwuletniej siostrzenicy. Normalna rzecz powiesz pewnie, ale dla mnie było to coś więcej. Czy dziecko może być naszym nauczycielem? Takie małe, niedoskonałe, niepotrafiące jeszcze mówić całymi zdaniami? Ja powiem, że to najlepszy nauczyciel, bo nieskażony przekonaniami i warunkowaniem społeczeństwa. Dziecko przekazuje absolutnie genialną naukę.
Lekcja numer jeden nazywa się: radość bez powodu ! Im jesteśmy starsi, to radość życia uzależniamy od ogromnej liczby czynników, a kryteria, które podobno ‘musimy’ spełnić, często tak naprawdę nie są nasze. Zapominamy, że szczęście jest naturalnym stanem człowieka.
Lekcja numer dwa: dziecko domaga się z całych sił tego, czego pragnie ! Robi tak, bo nie ma jeszcze w jego słowniku słowa ‘niemożliwe’. Dopiero później zostaje bombardowane tysiącami: “nie wolno!”, “zostaw!” i “nie wypada!”, które stopniowo powtarzane zaczynają siać w umyśle ograniczenia.
Po trzecie: dziecko jest cały czas czymś zajęte ! Rodzi się ze świętą ciekawością, chce poznawać i doświadczać coraz więcej i więcej.Nie zna słowa rutyna, schemat czy standard. Jest za to ciągłe poszukiwanie.
Lekcja czwarta : błyskawiczna zmiana kierunku skupienia ! Przejście od emocji negatywnej do pozytywnej zajmuje dokładnie jedną sekundę. Oznacza to, że dziecko zostawią za sobą przeszłość i nie rozpamiętuje jej w nieskończoność. Cieszy się teraźniejszością, bo wie, że przeszłość nie istnieje. Co za cudowna postawa!
Buckminister Fuller powiedział: “Wszyscy rodzą się geniuszami, ale w trakcie życia tracą swą ganialność”.
A gdyby tak powrócić do dzieciństwa i przywrócić sobie zagubione gdzieś po drodze: radość, wytrwałość, ciekawość i samokontrolę?