Nie idę, jestem zbyt zmęczony!
Wiele razy używałem tego zdania w ciągu mojego życia. I wczoraj dotarło do mnie jakie może być jego prawdziwe znaczenie. Przez to, że ostatnio wstaję wcześniej, a wcale nie chodzę spać wcześniej, gdy moje dni zaczęły być dłuższe, to idea zmęczenia zaczęła ewoluować. Wczoraj odczułem autentyczną radość ze zmęczenia na koniec dnia. Bo spędziłem go aktywnie, z pasją, robiąc rzeczy, które świadomie zdecydowałem się robić.
To pierwszy rodzaj zmęczenia- radosne zmęczenie, satysfakcja ze zmęczenia, wartość zmęczenia. Przy tym to zmęczenie pochodzi bardziej z ciała niż z umysłu, który jest aktywny przez cały dzień. Moment kiedy ja swoim wnętrzem jestem nadal przebudzony i obecny, ale ciało chce już odpocząć.
Oczywiście nie jest tak pięknie każdego dnia. Bywa, że zmęczenie wcale nie jest radosne, a pochodzi z ciężaru, który nam towarzyszy podczas dnia. Przy tym ten ciężar nie pochodzi z ciała samego w sobie, ale wyraża się poprzez ciało, które odbiera sygnały od umysłu. Umysł mówi: to jest ciężkie, nie lubię tego, znowu muszę to robić, męczy mnie to. A ciało błyskawicznie odpowiada i tak jakby po prostu wykonywało polecenia- ono samo nigdy nie kłamie. My z kolei niczego nieświadomi, jesteśmy na siebie źli: czemu znowu jestem taki zmęczony, więc uderzamy w cukier i kofeinę, żeby ugasić pożar. Dziura załatana? Uff, ale niestety nie na długo.
Żeby rozwiać wątpliwości. Nie mam nic przeciwko odpoczynkowi- sam czasami po prostu czuję potrzebę regeneracji i potrafię np. w niedzielę przespać dwie godziny w środku dnia. Jeśli ciało rzeczywiście się tego domaga, to świetnie. Nie mam też nic przeciwko kawie- właściwie to ją uwielbiam. Ale odkąd zacząłem eksplorować swoje wartości, nawyki, cele, odżywianie i dyscyplinę, to nie potrzebuję nigdy więcej niż dwóch dziennie, a często jedna wystarczy.
Przyjrzyjmy się więc temu zdaniu pod jego powierzchnią: Nie idę, jestem zbyt zmęczony!
Jaki jest jego prawdziwy przekaz?
1. To nie jest dla mnie wystarczająco ważne. Czy nie możemy po prostu tego przyznać, zamiast ściemniać, że nie mamy sił albo czasu? Przecież mamy do tego prawo. Nie wszystko musi być dla nas ważne. Samo powiedzenie sobie: to nie jest dla mnie wystarczająco ważne, może zdjąć niepotrzebny ciężar powinności czy przymusu.
2. Moje myślenie na temat tej rzeczy wprowadza ciężar, który odczuwam w ciele. Krótko mówiąc komfortowa opcja odpoczynku (a czasami niestety wegetacji) ma w moim umyśle teraz większą wartość od zrobienia czegoś, co postrzegam jako mniej wygodne, mniej korzystne lub mniej wartościowe. Dlatego w ciele kumulują się napięcia, które uzasadniają moje wymówki.
Tak w prosty sposób można zdemaskować drugi rodzaj zmęczenia. A jak już to zrobisz, to możesz całą swoją energię zacząć kierować w stronę doświadczania na koniec dnia radosnego zmęczenia. To unikalne uczucie i mało jest rzeczy porównywalnych z nim.
Świadomość dobrze wykonanej pracy, wykorzystania w pełni swojego dnia i robienia właściwych rzeczy jest wielką siłą, a rodzaj zmęczenia który jej towarzyszy jest przepiękny.
Męcz się, ale radośnie 🙂