Bieg maratoński wymaga dużej ilości energii. Energię fizyczną można czerpać z napojów izotonicznych i z węglowodanów w różnych formach (banany, cukier, czekolada). Jest jednak energia, która jest o wiele ważniejsza podczas tego biegu- energia mentalna i emocjonalna.
Bieg odbywa się w głowie. Podobnie z resztą jak wiele rzeczy w naszym życiu.
Skąd czerpać taką energię? Oczekiwać aż przyjdzie sama z zewnątrz?
Czasami może przyjdzie. Zwykle jednak tak nie jest. Naszym zadaniem jest odblokowanie tej energii i ułatwienie dostępu do niej. Tymczasem poprzez oczekiwanie, że powinna ona przyjść z zewnątrz blokujemy jej przepływ, stawiając się w pozycji bezsilności. Jaka opcja może być lepsza?
Zacząć dawać!
Zacząć dawać to, co chcielibyśmy sami otrzymać. Zacząć tworzyć energię. Zacząć od siebie.
Więc to ja zacząłem kibicować kibicom. Klaskałem im, przybijałem piątki, wołałem “brawo”, “hej”, “dziękujemy” itd. I przez budziłem w nich większą żywiołowość, a sam ładowałem się energią jeszcze bardziej.
Podobnie bardzo lubię momenty po koncertach, kiedy jako zespół wychodzimy się ukłonić i zamiast oczekiwać oklasków, sami zaczynamy klaskać naszej publiczności.
To małe momenty przebudzenia, kiedy zamiast czekać na cud, sami go tworzymy. A możemy go tworzyć za każdym razem. Wystarczy tylko przetrzeć sobie oczy =)))
Pozdrawiam energetycznie =)))